Badanie kosztowej-efektywności interwencji mitygujących ryzyko zakażeń COVID-19 przed falą jesienną

Nawiązując do wypowiedzi nowo mianowanego ministra zdrowia – Adama Niedzielskiego “Wszystkie ręce na pokład” przestawiam uwagi i obserwacje z epidemiologicznej perspektywy. Pozwolę sobie przypomnieć, że obecnie metodami mitygacji ryzyka wobec COVID-19 są (głównie techniki behawioralne):

– redukcja kontaktów (np. izolacja/kwarantanna, czy fizyczne dystansowanie i restrykcje mobilności, czyli tzw. „physical distancing” i „lockdown”);

– zmniejszenie prawdopodobieństwa zakażenia (np. izolacja standardowa jak higiena i stosowanie środków ochrony personalnej oraz immunomodulacja jak promocja zdrowego trybu życia);

– skrócenie czasu zakażalności (np. leczenie, śledzenie kontaktów i testowanie).

To właśnie raczej działania wymuszone lockdownem (w szerokim rozumieniu m.in wraz z zamknięciem szkół i zakładów pracy w formie fizycznej) dystansowanie fizyczne osób miało największy wpływ na redukcję dynamiki zakażeń na świecie1. Zważywszy na koszt tych działań, wątpliwości budzi jednak ich kosztowa-efektywność w krótkiej jak i długiej perspektywie. Zachowawcze szacunki ekonomiczne (bez kosztów społecznych) lockdownu marzec-maj 2020 w Polsce to:

  • Koszt tarczy antykryzysowej liczony wydatkami budżetowymi ~ 100 mld PLN
  • Spadek produkcji i konsumpcji liczony w zmianie PKB~ 50 mld PLN.

Nawet jak udało nam się uniknąć wielu zachorowań i zgonów to kosztowa efektywność liczona w PLN/QALY prawdopodobnie oscyluje w okolicach setek tysięcy jak nie milionów (w perspektywie długofalowej) złotych na jeden rok życia w zdrowiu.

Masowe testowane rekomendowane przez niektórych specjalistów mimo, że jest medycznie wskazane, również może nie być kosztowo-efektywne. Przykładowo po otwarciu szkół w Niemczech2 positive rate testów (w dużej mierze bez wyraźnych wskazań epidemiologicznych) wyniósł mniej niż 2 promile po korekcie na ich swoistość. W naszych warunkach to by wychodziło ponad 100 tyś zł na jedno dziecko z aktywnym zakażeniem (nie mówiąc już o wydolności laboratoriów).

Rozumiem również że z przyczyn wizerunkowych i lobby lekarskiego priorytetem jest i będzie medycyna naprawcza, bez znaczenia jaka jest jej kosztowa-efektywność i większośc budżetu ministerstwa będzie kierowana w tym kierunku.

Z drugiej strony, z doświadczeń z poprzednich epidemii również potwierdzonych w trakcie obecnej pandemii wiemy, iż zdecydowanie kosztowo-efektywnymi są działania na rzecz kampanii informacyjnych3 oraz izolacji standardowej (higiena i środki PPE), które zasługują na tym większe wsparcie.

Jednak najbardziej dziwie mnie, że nie Ministerstwo Zdrowia nie wspiera prawie zupełnie najtańszej techniki mitygacyjnej, czyli trop, śledź i wygaszaj i jej nowocześniejszej wersji “identyfikacja, izolacja, informatyzacja”. Wzmocnienie służb sanitarnych przez specjalistów służby zdrowia oraz ich pomocników w warunkach intensywnej informatyzacji ma już miejsce w wielu krajach. Wzmocnienie kadrowe Państwowej Inspekcji Sanitarnej liczbą około 1000 nowych pracowników (co pozwoli na skrócenie czasu trwania zakażenia) jeszcze teraz latem, żeby dało się ich przeszkolić i wdrożyć, to koszt rzędu 20 mln zł na cały sezon jesienno-zimowy. Ich optymalne rozlokowanie już zostało wstępnie opracowane4 i potrzebna jest jedynie wola polityczna do przedyskutowania tego rozwiązanie.

Przede wszystkim proszę, aby podjęto analizy kosztowej-efektywności dla różnych scenariuszy mitygacji ryzyka COVID-19 z uwzględnieniem nie tylko medycznych, ale też społeczno-ekonomicznych wymiarów.

1https://www.csh.ac.at/publication/ranking-the-effectiveness-of-worldwide-covid19-government-interventions/

2https://www.ndr.de/nachrichten/info/podcast4684.html

3http://www.infodemia-koronawirusa.pl/wp-content/uploads/2020/08/raport_Monitorowanie_percepcji_dolnyslask.pdf

4http://www.infodemia-koronawirusa.pl/geografia-zakazen-w-polsce/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *